Irlandzki minister spraw zagranicznych, Charlie Flanagan, podejmujący mocarza polskiej dyplomacji Witolda Brzęczyszczykiewicza, mocno się zdziwił, gdy jego gość zaczął coś pieprzyć o tym, że w irlandzkich szkołach powinno się nauczać języka polskiego, bo w Irlandii jest dużo uczniów polskiego pochodzenia.
Ja ze swej strony proponuję dodatkowo nałożenie na irlandzką dziatwę wymogu nauki języka kaszubskiego, na wypadek gdyby zjawiły się w Dublinie dzieci Donalda Tuska, czyli Kasia i Michaś. Podobno w redakcji dublińskiego dziennika „The Independent” przez dłuższy czas po wyjeździe polskiego ministra słychać było masowe pukanie się w głowę,
Gallus Anonymus Americanus
(Visited 140 times, 1 visits today)