Powyższa mapa obrazuje stopień otumanienia narodu amerykańskiego religią. Wynika z niej dość jednoznacznie, że dwa stany, które klepią od lat największą biedę, czyli Alabama i Mississippi, są najbardziej religijne. Są to też stany, w których wybory może wygrać każdy dureń, o ile tylko jest zaślepionym, skrajnym konserwatystą o rasistowskich tendencjach.
Mapa ta pozostaje od dekad niezmienna i w zasadzie jest zgodna z dwiema innymi mapami: podziału USA z okresu wojny domowej w XIX wieku i dzisiejszego podziału sił między republikanami i demokratami (choć z pewnymi korektami).
W swoim czasie widziałem bardzo podobną mapę Polski, która sugerowała, że im dalej na wschód, tym więcej krzyży i uwielbienia Jarkolissimusa oraz jego jedynie słusznej partii.
W związku z tym mam następującą propozycję, która będzie kontrą dla planów utworzenia tzw. Wielkiej Warszawy. Ze stanów Vermont i Maine (tych ledwie zielonych na mapie) oraz z Wrocławia trzeba czym prędzej stworzyć Wielkie Wolne Księstwo Wrocławskie, w którym kościoły będą wyłącznie zabytkami, księża przewodnikami turystów, a politycy będą musieli mieć minimum 1,60 wzrostu bez kapelusza. Trump z pewnością inicjatywę tę poprze w czasie lipcowej wizyty w Polsce, ponieważ i tak nie ma pojęcia, o co chodzi i dlaczego jest Polska, nie mówiąc już o tym gdzie. Natomiast mieszkańcy stanów Vermont i Maine z ulgą przyjmą wyzwolenie z trumpizmu.
Gallus Anonymus Americanus