Okazuje się, że szef polskiego MSZ, towarzysz Brzęczyszczykiewicz, jest większym kretynem niż by się mogło początkowo wydawać. Jak wiadomo, ostatni „czarny” strajk kobiet przeciw nowej ustawie o aborcji pan minister skwitował stwierdzeniem, że „one kpią – wczorajszy protest był kpiną z bardzo ważnej kwestii”.
Tymczasem z ministra kpią światowe media, na czele z amerykańskimi, które nie omieszkały przypomnieć, że jeśli nowa ustawa przejdzie, polskie przepisy dotyczące aborcji będą dorównywały restrykcjami tylko dwom innym krajom Europy: Watykanowi i Malcie.
Brzęczyszczykiewiczowi przeszkadzało też hasło widoczne w czasie jednej z demonstracji: „Pocałujcie mnie w PiSdę”. Domniemywam zatem, że rząd woli całować gdzieś indziej, albo w ogóle.
Gallus Anonymus Americanus