Zdaniem Krzysztofa Szczerskiego, sekretarza stanu przy prezydencie Jędrnej Trąbie Niektórych Polaków, przywódca RP rozmawiał „w cztery oczy” – wbrew wcześniejszym zapowiedziom, że do tego nie dojdzie – z Barackiem Obamą w czasie 60-sekundowego przemarszu obu panów do sali, w której podano kolację w ramach niedawnego szczytowania nuklearnego w Waszyngtonie. W rozmowie tej poruszono rzekomo „ważne tematy”, zapewne związane z przepisem na najlepszy befsztyk tatarski.
Ja też kiedyś odbyłem podobną rozmowę z przywódcą USA. Miało to miejsce na lotnisku w Indianapolis, gdzie pewnego dnia czekałem na samolot w chwili, gdy wylądował tam prezydencki Air Force One, a następnie kołował do odległego od terminalu hangaru. Barack pokazał się w oknie i na migi wymienił się ze mną poglądami na temat konfliktu palestyńsko-izraelskiego oraz wyższości Barclays Premier League nad Bundesligą. Rozmowa odbyła się w szczerej i serdecznej atmosferze.
Gallus Anonymus Americanus