W ubiegły weekend odbyła się w Chicago demonstracja KOD-u. Sam nie byłem, ale doszły mnie słuchy, iż przeciw KOD-owi wyszli też na ulice działacze KOP-u (Komitetu Obrony Pisizacji), a obie grupy oddzielali od siebie konni policjanci, którzy w ten niespodziewany sposób dowiedzieli się, że w Polsce są poważne konflikty polityczne.
Podobno KOP-u było znacznie więcej niż KOD-u, co jest zrozumiałe, jako że 99,90% Polonii w Chicago jest zdania, że Jarkolissimus jest prawie bogiem, obarczonym przez samego Chrystusa misją kompletnego spartolenia obrazu Polski na świecie oraz nieodwracalnego rozkładu Europy na czynniki pierwsze. Bądź co bądź, w ostatnich wyborach w konsulacie RP frekwencja wyborcza wyniosła 102%, przy czym już o szóstej rano przed wejściem ustawiła się 90-letnia babcia w moherowym berecie, której tradycyjnie wręczono wiązankę kwiatów w uznaniu wytrwałości w dziele pisizacji ojczyzny.
Wzruszona babcia powiedziała dziennikarzom, że zawsze popierała kandydatów Frontu Jedności Narodu, w związku z czym i tym razem nie chciała zawieść, choć nie mogła zrozumieć, dlaczego teraz ludzie skandują „Jarek! Partia”, zamiast „Gierek! Partia!”. Wytłumaczono jej, że ludzie się zmieniają, ale idee zamordyzmu trwają wiecznie.
Gallus Anonymus Americanus