Nie ma niemal dnia, żeby w zachodnich mediach, całkowicie zdominowanych przez antypolskich pachołków Syjonu i Kremla, nie pokazała się jakaś nowa, szkodliwa dla kraju wieść. Najnowsza napaść ma związek z księdzem Jackiem Międlarem, do niedawna wikariuszem parafii św. Anny we wrocławskiej dzielnicy Oporów. Ów młody duchowny jest zaprzysięgłym nacjonalistą, który zasłynął między innymi tym, że aktywnie uczestniczył w marszach nacjonalistów, w czasie których skandowano słuszne i bardzo eleganckie hasła typu „Jebać Araba” oraz „Cała Polska śpiewa z nami wypierdalać z uchodźcami”.
Pod naciskiem parafian, u których katolicyzm nie wyżarł jeszcze całkowicie zdrowego rozsądku, ksiądz został przykładnie ukarany – przez przeniesienie do parafii w Zakopanem. I do tego właśnie przyczepiają się zachodnie media, zastanawiając się, dlaczego Międlar, czyli „nowa twarz polskiego nacjonalizmu”, w ogóle nadal jest księdzem i czy jego „kara” nie świadczy przypadkiem o tym, że skrajny nacjonalizm jest w Polsce tolerowany.
Nie ma się czego czepiać. Kara dla księdza jest przejawem chrześcijańskiego miłosierdzia, zgodnie z którym nawet Hitler w sutannie może sobie w górskim klimacie szerzyć nienawiść. Ja ze swej strony proponuję dodatkowo, by ksiądz Międlar wystrugał sobie krzyż, wlazł z nim na szczyt Kasprowego i się tam samodzielnie ukrzyżował. Wtedy dopiero stanie się bohaterem, któremu światłość wiekuista będzie jarać po nienawistnych oczach na wieki wieków amen.
Gallus Anonymus Americanus