Z gospodarską wizytą…

W USA przebywał ostatnio z roboczą, a może nawet gospodarską wizytą wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak. Na spotkaniach z Polonią podkreślał nieustannie, że polscy emigranci winni być zaangażowani w „tworzenie wizerunku Polski na arenie międzynarodowej” i ubolewał nad faktem, że coraz częściej pojawiają się na świecie opinie niesprawiedliwe dla Polski. Dodał też, że każdy z nas ma za zadanie „być ambasadorem kraju”.

Dziwne. Ja myślałem zawsze, że zadanie tworzenia wizerunku Polski na świecie należy do rządu w Warszawie, a nie do nas. Jeśli zaś chodzi o bycie ambasadorem, zakłada ono stanie się nieoficjalnym podwładnym szefa pana Dziedziczaka, Witolda Waszczykowskiego, który systematycznie się kompromituje i samodzielnie tworzy na świecie obraz Polski anachronicznej, ksenofobicznej i ogarniętej strachem przed wszechobecnymi wrogami, takimi jak Rosjanie, Niemcy, jarosze, ateiści, „zieloni”, biegacze, homoseksualiści oraz szefowie UE. Zgodnie z tym prawdziwy Polak i patriota to facet nienawidzący wszelkich „obcych”, opychający się wyłącznie tłustym mięsem i siedzący godzinami na kanapie przed telewizorem, z małymi przerwami na wycieczki do kościołą oraz okazjonalne, heteroseksualne stosunki z posłuszną żoną, rodzącą następnie seryjnie nowych, religijnych obywateli, zapatrzonych w geniusz władzy. Bardzo przepraszam, ale ja ambasadorem tego wszystkiego nie będę. Nawet na konsula się nie zgadzam.

waszcz

Pan minister zaprotestował ostatnio przeciw drwinom z Jarka na paradzie w Düsseldorfie oraz napisał do BBC, by przestali się wygłupiać z programami telewizyjnymi, w których zamiast apoteozy bohaterskiej władzy pojawiają się tezy o „putinizacji” Polski. Zarówno Niemcy jak i Brytyjczycy odparli z wrodzoną dla liberalnych demokracji bezczelnością, że jest u nich wolność słowa.

W sumie to jednak żaden problem – gdy już Waszczykowski wyszkoli swoje oddziały bojówkarzy, stworzone z syryjskich imigrantów, nikt mu w Europie nie podskoczy. Podbijemy szybko Düsseldorf i postawimy w centrum wielki krzyż z równie wielkim pomnikiem Lecha Kaczyńskiego.

Gallus Anonymus Americanus